Polana

Piękne miejsce o soczystozielonej trawie. Az się prosi, aby się na niej położyć i niczym nie przejmować...

Weszłam na teren tej polanki. W mych uszach tkwiły słuchawki, a ze słuchawek płyneła piosenka Linkin Park - Papercut. Słońca już nie było widac, toteż nie musiałam osłaniac sobie oczu przed zabójczymi promieniami. Usiadłam i zaczełam się rozglądac, lecz nic widac nie było...

Obudziłam się. Zasnełam, cudnie. Przeci,agnełam się, w lecach coś strzeliło. Naturalnie, palce tez sobie wyłamałam. W telefonie wyładowała mi się bateria, toteż musiałam przestać słuchac muzyki. Wstałam, otrzeałam się i wyszłam. Szukać baterii do telefona.

Z rękoma w kieszeniach szedł przez polanę, lecz w uszach widać słuchawki. A z nich leci Metallica - The Unforgiven III. Z zamkniętymi oczami idzie, nawet nie spojrzawszy, przed siebie, jedynie spojrzał na przebywającą tutaj.
Witaj. Usiadł obok niej z wyprostowaną lewą nogą, a drugą zgiętą, na której trzymał swą rękę. Pozycja, którą wręcz uwielbiał.

Zawróciłam na skraju lasu. Cholera, ja zawsze musze se póść w jakims fajowym momencie.
- Ave - mruknełam - Masz baterię do LG Chocolate? (moja stara czekoladkaaa! ^^) - palnełam bez namysłu. Klapnełam się na ziemię, tak o prostu.

Wyciągnął swój telefon, którym jest LG Chocolate.
Cóż za zbieg okoliczności. Uśmiechnął się i wyciągnął baterię z telefonu.
Mogę pożyczyć. Podniósł rękę z baterią w ręku. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.

- Ale zajebiście! - wrzasnełam bez opamietania. Porwałam baterię i czym prędzej wsadziłam ja do telefonu. Jest, zyje! Natychmiast włączyłam odtwarzacz muzyki. Teraz obecnie - Massive Attack - The Matrix Soundtrack
- Uratowałes mi zycie - powiedziałam i klapłam się plecami na ziemię. - Dziękujemy - dorzuciłam. Troche szacunku się nalezy.
- Sora Sepulture - dodałam.

Kiba Powiedział i położył się przerzucając kolejną piosenkę w iPodzie na Metallica - The Unforgiven I.
Westchnął patrząc na błękitny ocean.

- Śmieszne imię - powiedziałam. Achh, ulga.
- Fajnie tu. Nie jak w jakimś starym brudnym statku. Uff - owiedziałąm od rzeczy. Tak lubiłam , i tyle...

Podniósł znacząco brew.
Dziwne? Powiadasz... Tak mnie rodzice nazwali i takie z dumą nosze imię. Powiedział bez skrupułów i odpowiedział na jej drugą wypowiedź.
Cóż... Lubię kontakt z przyrodą i nie lubię samotności. Odetchnął.
Jesteś pierwszą osobą, którą spotkałem. Na jego twarzy pojawił się blady uśmiech, który szybko znikł.

- Taa? Rodziców miałeś dziwnych - powiedziałam cicho. Cóż, jestem szczera do bólu. BÓLU.
- Miło mi. A i ty jesteś taką istotą - owiedziałam i usmiechnełam się. Nie wstydze się, o nie! Wyjęłam miecz z materiału, jaki kurczowo przyciskałam do piersi. Piękny, lsnił w blasku słońca.
- Massive Attack... - wyrwało mi się cicho. Nie, nie była to nazwa miecza, a zespołu..

Hm? Spojrzał na miecz nie ukrywając zaciekawienia.
Mógłbym spojrzeć? Usiadł, lecz ze skrzyżowanymi nogami.

- Orient! - powiedziałam głośno i rzuciłam miecz do chłopaka, a raczej Kiby. Uśmiech nie schodził z mych warg, ja zaś leżę na ziemi. Wygodnie, zupełnie wygodnie.

[Złapał miecz za rękojeść z zamkniętymi oczami, zaczął go starannie oglądać.
Ładny... Przyznał przejeżdżając palcem po klindze i podał go dziewczynie.
Wyciągnął swój [link widoczny dla zalogowanych] i przejechał po nim palcem...

- Wiem. Stary go zrobił. Zanim zdechło mu się. - zachichotałam. Machnełam mieczem, obcinając trawę.
- Tak ładniej. - powiedziałąm niespeszona. Wyjełam słuchawki z uszu i zaczełam zbierać kwiatki nucąc se coś.